Homilie i Kazania niedzielne...

... to by było zbyt proste!!!
Więc trochę myśli - czasami niepozbieranych, niepoukładanych - dotyczących Liturgii Słowa najbliższej niedzieli. Umieszczając tutaj gotowe kazania, uznałbym innych za nieumiejących pisać i tworzyć.
Szanując i podziwiając wszystkich - zachęcam do zapoznania się z moimi przemyśleniami, bądź tekstami, które dla mnie były lub są inspiracją...
Google

piątek, 4 kwietnia 2008

Legenda o królu....

Ostatnio czytałem legendę o królu, który zdecydował ustanowić specjalny dzień szacunku dla swojego największego poddanego. Kiedy nastał ten wielki dzień, było wielkie zgromadzenie na dziedzińcu pałacu. Oto czterech finalistów stało na przedzie i właśnie z tych czterech król miał wybrać zwycięzcę.
Pierwszą osobą był bogaty filantrop. Król powiedział, że ten człowiek był wielce zasłużony za swoje humanitarne starania. On wiele ofiarował ze swego bogactwa biednym.
Drugą osobą był sławny lekarz. Władca powiedział, że ten doktor był wielce zasłużony na odznaczenie ponieważ pracował sumiennie i był oddany służbie chorym przez wiele lat.
Trzecią osobą był znakomity sędzia. Król powiedział, że sędzia był człowiekiem znamienitym i w pełni zasługiwał na wszelkie odznaczenia, ponieważ był znanym ze swej mądrości, z uczciwości i sprawiedliwych wyroków.
Czwartą przedstawioną osobą była kobieta w podeszłym wieku. Każdy był całkowicie zaskoczony widząc ją tutaj, ponieważ jej wygląd był dość skromny, tak jak jej ubranie. Z trudem wypatrywała ona kogokolwiek, kto mógłby obdarzyć ją tytułem największego poddanego w królestwie. Jaką ewentualnie szansę mogła mieć, kiedy porównano ją do wcześniejszych trzech osób? Kto był najznamienitszy? A jednak, było coś w tym spojrzeniu pełnym miłości, w zrozumieniu w jej oczach, jej spokojnej pewności.
Król był zaintrygowany, tak że się nie odezwał. Jej postawa i wygląd stanowił dla niego zagadkę. Zapytał: Kim jesteś? Ktoś mu powiedział: Widziałeś filantropa, lekarza i sędziego? Tak, to ona jest ich nauczycielką!
Kobieta nie miała majątku, żadnej fortuny, żadnego tytułu, ale ofiarowała całkowicie swoje życie by zrodzić wielkich ludzi. Tam nie było niczego więcej poza potężną lub więcej jak Chrystusa ofiarną miłością.
Król na początku nie mógł dostrzec wartości, znakomitości tej pokornej pani. Nie docenił znaczenia nauczyciela.
My często nie doceniamy tego, co jest wokoło nas. Myślę bylibyśmy zdumieni gdybyśmy wiedzieli jak często tracimy sposobność na spotkanie z Chrystusem dokładnie jak Kleofas i jego brat nie poznali, nie docenili ważności tego obcego człowieka spotkanego w drodze do Emaus.
Więc w takim razie na drodze do Emaus nie przegap znaczenia zmartwychwstania: ono przemienia nas, udowadnia nam, czyni nas świadkami.

____________________
http://www.esermons.com/

Brak komentarzy: