Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania...
Jeśli mnie miłujecie...
Nie mówi: jeśli będziecie dobrze, jeśli zrozumienie, jeśli okażecie swoją mądrość...
Nie mówi nawet: jeśli będziecie posłuszni...
Nie wspomina: jeśli nie chcecie trafić do piekła...
Jeśli Mnie miłujecie...
Bodźcem, motywem, powodem naszego postępowania może być tylko miłość.
Jeśli pojawia się coś innego, nasze zachowanie, choć nieskazitelne z punktu widzenia przestrzegania prawa, nie jest chrześcijańskie.
W pożegnalnej rozmowie Jezus nie pozostawia nauki, książki instrukcji obsługi, żadnego kodeksu.
Pozostawia nam pragnienie, jedyne swoje pragnienie: żebyśmy miłowali.
Jeśli nauczyliśmy się kochać, nauczyliśmy się fundamentalnej rzeczy.
Jeśli zrozumieliśmy miłość, zrozumieliśmy wszystko...
Jeśli Mnie miłujecie..., mogę odejść spokojnie. Mogę wam zaufać. Ponieważ będziecie postępować słusznie. Ponieważ uczynicie rzecz miłą Bogu.
Kościół jest Kościołem Chrystusa nie wtedy, gdy jest miejscem posłuszeństwa, dyscypliny, doskonale funkcjonującej organizacji, ortodoksji, kultury, ale gdy jest Kościołem miłości.
Jeśli nie jest Kościołem miłości, nie jest nawet Kościołem.
Jeśli Mnie miłujecie..., nie wstydzę się was.
Jeśli Mnie miłujecie..., moją misję mogę uważać za spełnioną.
Jezus przed odejściem nie rozdał żadnych dyplomów, żadnych tytułów, żadnego certyfikatu prawdziwości chrześcijańskiej.
Przyjmując, że mógł takowy dokument w ogóle istnieć, nie miałby żadnej wartości, ponieważ uwarunkowany jest słowem „jeśli”.
Jeśli Mnie miłujecie...
Nasze działania potwierdza Swoim podpisem „jeśli”, językiem miłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz