1 kwietnia 1656 roku król Jan Kazimierz dziękując za zwycięstwo odniesione nad Szwedami i cudowną obronę Jasnej Góry, w katedrze lwowskiej przed obrazem Matki Bożej Łaskawej obrał Maryję za Królową, a swoje Królestwo polecił Jej szczególnej obronie (w czasie podniesienia król zszedł z tronu, złożył berło i koronę, i padł na kolana przed ołtarzem). Przyrzekł szerzyć Jej cześć, zająć się losem ciemiężonych, pańszczyzną chłopów i zaprowadzić w kraju sprawiedliwość społeczną.
Choć ślubowanie Jana Kazimierza odbyło się przed obrazem Matki Bożej Łaskawej we Lwowie, to jednak szybko przyjęło się przekonanie, że najlepszym typem obrazu Królowej Polski jest obraz Pani Częstochowskiej, to przekonanie potwierdziła koronacja obrazu papieskimi koronami 8 września 1717 roku.
Papież Pius XI ustanowił święto dla całej Polski w 1924 roku. Papież Jan XXIII w 1962 r. ogłosił Najświętszą Maryję Pannę Królową Polski i główną patronką naszego kraju.
Tak mówi o uroczystości historia, a dziś? Czym dla nas jest ta uroczystość? Jak dzisiaj mamy pojąć tytuł Maryi jako Królowej. Bo dziś Królowe - z niewielkimi wyjątkami - to już postacie historyczne albo postacie w bajkach dla dzieci, lub postacie w filmach. Tylko historia wspomina wspaniałe monarchie, po których dzisiaj nie ma śladu. Więc jak mamy rozumieć tę uroczystość? Co to dzisiaj znaczy, że Maryja jest naszą Królową?
Spójrzmy na słowa Ewangelii - Maryja stoi pod krzyżem, pod krzyżem na którym kona Jej Syn. I takie proste ale jakże pełne treści słowa: Oto Matka Twoja, Oto Syn Twój! św. Jan wziął Maryję do siebie - dobrze zrozumiał słowa Jezusa.
Maryja Królowa..., ale jakoś trudno dostrzec Ją tam na Golgocie jako królową. Brak tronu (nie licząc krzyża Jezusa), brak wspaniałych szat, nie ma przepychu dworskiego, brak cudnych dywanów. A ludzi szydzących z Jezusa raczej nie można określić mianem świty czy sług królowej. Nie ma szacunku, nikt nie składa hołdu...
Ale to właśnie tam pod krzyżem możemy i powinniśmy zrozumieć istotę królowania Maryi. Patrząc na Nią stojącą i wpatrującą się w Syna, kiedy Jej serce przenika miecz boleści.
Kiedy widzimy w Niej dziewczynę:
- która przyjmuje w pokorze tajemniczą i zaskakującą wieść: Oto poczniesz i porodzisz Syna,
- która spieszy z pomocą dla swej krewnej Elżbiety,
- która z trwogą i z sercem zatroskanym szukała dwunastoletniego syna w Jerozolimie,
- która pełna troski o innych w Kanie Galilejskiej, mówi: Nie mają już wina,
- która usłyszała słowa, po ludzku sądząc, bolesne i trudne: któż jest moją matką?
- która cierpiąc szła za swoim Synem aż na Golgotę.
To pierwsze Fiat wypowiedziane w Nazarecie powtarzała poprzez całe swoje życie, i bardzo mocno wypowiada je swoją postawą pod Krzyżem Jezusa.
Podobnie jak Jezus - odarta, ogołocone ze wszystkiego. Zawsze gdzieś na uboczu, ale zawsze obok Syna, od początku wiedziała, że „to musi się stać”, że miecz boleści przeniknie Jej duszę...
Maryja Królowa - to prosta dziewczyna z Nazaretu, pokorna i cicha służebnica Pańska, która przyjmuje Słowo Odwieczne... to zatroskana Matka, która szuka swojego Syna wśród pielgrzymów, i która dzisiaj szuka swoje pogubione przybrane dzieci... to zapobiegliwa i troskliwa opiekunka, pomagająca nowożeńcom, wskazująca, że mamy wypełniać wszystkie słowa, które mówi do nas Chrystus... to Matka, która w ciszy, delikatnie towarzyszy Swemu Synowi.
I w końcu Matka cierpiąca razem ze swoim Synem pod Krzyżem, która razem z nim przeżywa ogołocenie, odarcie ze wszystkiego... To jest Maryja Królowa, Maryja w niebieskiej chwale, ukoronowana wieńcem z gwiazd dwunastu.
Całe życie Maryi było Królowaniem, ale jakże odmiennym od naszym wyobrażeń, jakże różne od tego, które możemy zobaczyć w filmach, czy wyczytać w książkach historycznych...
Maryja króluje wespół ze swoim Synem. Tam gdzie On jest Królem, gdzie On jest zauważany, gdzie On jest na pierwszym miejscu, gdzie On ma swój tron, tam jest także Maryja jako Królowa. Czy możemy powiedzieć to o sobie, czy mogę powiedzieć to o swoim życiu, o swojej rodzinie, wspólnocie, parafii? Czy Jezus razem z Maryją królują w moim życiu, czy może czemuś innemu oddaję hołd i cześć?
Czy może ta dzisiejsza uroczystość nie powinna być nas wyrzutem sumienia. Bo mogę odmawiać różaniec ku czci Maryi, mogę nie opuścić ani jednego nabożeństwa majowego, mogę brać udział w różnych nabożeństwach ku czci Maryi, ale będzie Ona jedynie dodatkiem do mego życia. Nie znajdzie się w moim życiu miejsca na królowanie Maryi i Jezusa... Tak trudno spełnić słowa - Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie...
Z nostalgią i dumą wspominamy wielkie wydarzenia z historii naszego Narodu, tak często naznaczone obecnością i opieką Maryi. A dziś? Maryja nie chce przestać być naszą Królową. Pytanie tylko czy my chcemy, aby Ona królowała nad nami? Czy jesteśmy godni Jej królowania? Czy w naszym życiu, naszych rodzinach, a w końcu w naszym kraju chcemy takiej Królowej, która chce abyśmy spełniali tylko jedną wolę, wolę Jej Syna.
Czy jako jej słudzy i wierni poddani potrafimy brać Jezusa, Kościoła, wiary gdy są poniżani, ośmieszani, prześladowani... Wartości ewangeliczne są wyśmiewane, uważane za przeżytek, wymysł księży, staroświeckość, ciemnogród. Czy Maryja chce mieć takie królestwo i takich „poddanych”?
Może Ona chce, abyśmy wszyscy, wszyscy na nowo i na serio przyjęli Chrystusa za Króla i Pana naszego życia, jako Jedynego, którego słuchamy i któremu służymy. Abyśmy przyjęli Jezusa, a wraz z Nim Jego Matkę, naszą Królową. Św. Jan zrozumiał - nie stawiał zbędnych pytań, nie rozważał, tylko od tej godziny wziął ją do siebie!
Czy my jesteśmy gotowi zrobić podobnie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz