Jezus dostrzegł w celniku człowieka, dostrzegł tego, którego inni mieli za kolaboranta. Który bogacił się na ich krzywdzie, ich biedzie. Jezus dostrzega w Mateuszu człowieka, tego dla którego przyszedł na ten świat, tego, który potrzebuje Jego pomocy, Jego łaski. I co najważniejsze Jezus go dostrzegł, zobaczył, wyłowił go, nie odwrócił głowy, a to znaczy, że ten pogardzany celnik był dla Niego ważny.
Co takiego wyczytał z twarzy Jezusa Mateusz, że na Jego słowa wstał, zostawił wszystko i poszedł za Nim. Może to był pierwszy raz, kiedy nikt go nie skrzyczał, nikt nie uderzył, nikt nic nie rzucił w jego kierunku, ale powiedział proste słowa. Słowa pełne miłości, które zmieniły Mateusza.
Jezus patrzył i patrzy tak na nas ciągle, każdego z nas dostrzega w tłumie, każdy z nas jest dla Niego ważny.
Tylko jedna sprawa, gdzie jest nasz wzrok? Czy może jesteśmy zaobsorbowani naszymi sprawami? Mateusz celnik może był wpatrzony w stół, gdzie leżały monety. Może liczył dzienny zysk, może myślał o swoich przyszłych bogactwach. Ale w końcu podniósł wzrok, niejako ponad to wszystko, i spojrzał w oczy Jezusa.
Jezus ciągle patrzy na nas. Patrzy podczas każdej Eucharystii, chce się spotkać z nami. Ciągle nas zachęca - Pójdź za mną! Czy potrafimy zostawić wszystko inne, to co dla nas jest wszystkim, aby pójść za Nim. aby pójść za Jego słowem, której kieruje do nas podczas każdej Mszy.
Czy potrafię się wznieść ponad to co mnie otacza, czy umiem się z tego wyrwać? Aby móc spotkać i rozpoznać Jezusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz