Homilie i Kazania niedzielne...

... to by było zbyt proste!!!
Więc trochę myśli - czasami niepozbieranych, niepoukładanych - dotyczących Liturgii Słowa najbliższej niedzieli. Umieszczając tutaj gotowe kazania, uznałbym innych za nieumiejących pisać i tworzyć.
Szanując i podziwiając wszystkich - zachęcam do zapoznania się z moimi przemyśleniami, bądź tekstami, które dla mnie były lub są inspiracją...
Google

czwartek, 10 lipca 2008

Przemiana skały, drogi, cierni.....

Dlaczego więc, powiedz mi , większość ziarna zginęła? Nie z winy tego, co siał, ale z winy roli, na którą ziarno padło, to znaczy z winy duszy, która go słucha. Ale dlaczego (Chrystus) nie mówi, że jedno ziarno przyjęli lekkomyślni i stracili je, inni - bogacze - zdusili je, inni znowu - zniewieściali - zdradzili je? Nie chce ich zbytnio dotknąć lub pogrążyć w zwątpieniu, ale naganę zostawia sumieniu słuchających.
Ale jaki był sens, powiesz, aby siać pomiędzy ciernie, na skale, przy drodze? Jeśli chodzi o posiew na ziemi, byłoby to rzeczywiście rzeczą nierozumną, ale gdy chodzi o duszę i o naukę, zasługuje to nawet na pochwałę. Gdyby to uczynił rolnik, słusznie by go zganiono: niepodobna bowiem, by skała stała się ziemią, aby droga przestała być drogą, a ciernie przestały być cierniami, ale gdy w grę wchodzą sprawy duchowe, rzecz ma się zupełnie inaczej.
Skała bowiem może się zmienić i stać się ziemią, drogę można zamknąć dla przechodniów, by stała się tłustą rolą, ciernie można powyrywać, aby ziarno wydało plon bez przeszkody. Gdyby to było rzeczą niemożliwą, nie siałby. A jeśli nawrócenie nie nastąpiło u wszystkich, to nie była wina siewcy, ale tych, którzy nie chcieli się nawrócić. Siewca uczynił to, co do Niego należało, a jeśli oni zdradzili i zmarnowali, co od Niego otrzymali, to Ten, który okazał tak wielką miłość, jest bez winy.
_______________________
św. Jan Chryzostom, Homilia na temat Ewangelii św. Mateusza.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Wierzę głęboko w przemiany ludzi i takie sytuacje pokazują wielkość naszego Stwórcy. Ponieważ nasze JA jest prawie niczym przy JA naszego Ojca, który jest w niebie. Więc Jemu to ufam i zawierzam moje sprawy, ale czasami jest niezwykle trudno. Często tworzymy sobie jakiś ideał chrześcijaństwa i jeszcze częściej ludzie rozczarowują się przyglądając się postawie osób konsekrowanych. I mnie nie raz jest trudno, chociaż ja znając wiele takich osób osobiście, które służą Bogu przy ołtarzu mam o wiele łatwiej i mam zdrowe, pozytywne podejście do tego typu spraw. Musimy wiedzieć, ze nie dla kapłanów, zakonników przychodzimy na mszę świętą. To do Boga się modlimy, to Boga błagamy o łaski, przepraszamy za złe czyny i to Bogu wyłącznie dziękujemy za zesłane dobro. Wiem, że poruszyłem temat rzeka i rozdrapuje świerze rany, ale ja nie boję się i nie chcę się bać takich spraw. Każdy z nas jest człowiekiem i każdy z nas upada i tak jak kiedyś usłyszałem takie zdanie u jednego księdza "Każdy dzień to walka". Ja wierzę i rozumiem, jeśli zdarzają się upadki, wiele wam zawdzięczam i mam do was całkowity szacunek "Ludu kapłański. ludu królewski...". A zawsze przy tym temacie przytaczam pewną mataforę. Bóg jest słońcem, a kapłan jest ręką pokazującą nam słońce. Dlaczego jeśli ta ręka jest brudna to my nie patrzymy już na słońce tylko na rękę (a ręka nie jest tu najważniejsza). Dlatego wierzę wspaniałe wręcz czasami graniczące z cudem przemiany ludzkie. I takie wydarzenia tylko cementują moją wiarę.Kończę mój wywód, wspaniała sprawa taki blog, wkońcu można się wypowiedzieć na takie tematy jak ten teraz. Pozdrawiam x. Marcinie... Kisiel