Homilie i Kazania niedzielne...

... to by było zbyt proste!!!
Więc trochę myśli - czasami niepozbieranych, niepoukładanych - dotyczących Liturgii Słowa najbliższej niedzieli. Umieszczając tutaj gotowe kazania, uznałbym innych za nieumiejących pisać i tworzyć.
Szanując i podziwiając wszystkich - zachęcam do zapoznania się z moimi przemyśleniami, bądź tekstami, które dla mnie były lub są inspiracją...
Google

wtorek, 3 marca 2009

Uczeń Chrystusa "instant"!

Niektórzy od razu chcą osiągnąć zbawienie. 
Ale to jest proces. Niektórzy nazywają go pokutą i odnową. Niektórzy nazywają - uświęceniem wierzącego. Jakkolwiek go nie nazywać spodziewamy się szybkiej naprawy grzechu. Według tego przekonania, gdy ktoś daje swoje życie Chrystusowi, nie ma bezpośredniej, cudownej zmiany przyzwyczajeń, postaw i charakteru. Często niektórzy idą do kościoła, tak jak do sklepu spożywczego i szukają wśród mleka w proszku - chrześcijanina instant. Wystarczy dodać wody i stanę się uczniem Chrystusa.
Niestety, nie ma takiego proszku i uczniami Jezusa Chrystusa, nie stajemy się w jeden dzień - błyskawicznie. Stajemy się przez liczne próby, cierpienia, i pokusy. W badaniu wykazano, że tylko 11 procent nastolatków chodzących do kościoła jest zaawansowanych w wierze, wzrastając do jedynie 32 procent dorosłych, którzy uczęszczają do kościoła. Dlaczego? Bo prawdziwe życie zaczyna zmieniać podejście do wiary, do zbawienia, ludzie starsi szukają czegoś więcej aby zrozumieć czas, próby, cierpienie czy śmierć. 
Piotr wziął Jezusa na bok i skarcił go. Dlaczego? Piotr uważa, że Królestwo Boże można uzyskać natychmiast w tym życiu. Peter ma ziemskie pojęcie Królestwa a Jezus mówi o Królestwie Niebieskim. 
Na chwilę chciałbym abyś posłuchał tej historii niejako nowymi uszami i zobaczył Jezusa oczami Piotra i reszta uczniów. Pozbądź się wszystkich swoich wiadomości o Jezusie. Wykasuj z pamięci, że umarł na krzyżu, i że to zrobił za twoje grzechy. Zapomnij, że Jezus kiedykolwiek powiedział, miłujcie waszych nieprzyjaciół i miłości bliźniego.
Wyobraź sobie Jezusa jako wojskowego. Wyobraź sobie, że twój kraj został najechany i jest okupowany przez jakiś bezbożnych ludzi. Atmosfera jest nie do zniesienia, strasznie napięta, chcesz iść na wojnę. Jesteś za przeprowadzenie zamachu stanu. Wybuchają kolejne próby obalenia narzuconego rządu przez nagłe gwałtowne strajku. Wszystko układa się przeciwko tobie, ale gdzieś w sercu głęboko nosisz przekonanie, że Bóg jest po twojej stronie, mimo tych wszystkich niepowodzeń.
Takie jest teraz myślenie Piotra. Jezus przychodzi do swoich uczniów i określa strategię wojskową. Spójrz na werset 31 w 8 rozdziale ewangelii wg św. Marka: I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie.. Jezus mówi: Będziemy w Jerozolimie was, będziemy tracić swoje życie, będziemy cierpieć. Ponadto, nie otrzymamy żadnej pomocy od naszych żydowskich braci, od starszych. Nawet arcykapłan i saduceusze nie przyłączą się do nas. Nasz rząd, Sanhedryn nam nie pomoże. Będziemy tam sami i umrzemy w walce. 
Jezus przedstawił wydarzenia, które już niedługo miały się spełnić. Uczynił to w zrozumiałym języku, ale dla Piotra nie było to wystarczająco jasne. Dlatego więc odciągnął Jezusa na bok i mówi: Panie, nie jest to dobra strategia wojskowa. Jesteś! Nie umrze, nie mów tego. To nie jest dobre dla nas i dla naszego „morale”. Chcemy tam być z Tobą i będziemy walczyć do końca i będziemy wyrzucać tych bezbożniczy Rzymian z Izraela, wstąpisz na tron w miejsce Heroda, i będziemy po Twojej prawej i lewej stronie.
Trzeba pamiętać, że Jezus zgromił Piotra przy uczniach. Chrystus musi rozwiać ten błąd z ich umysły i nauczyć ich prawdziwego sensu swojej misji. Więc odrzucił Piotra nazywając narzędziem szatana i mówi, nie ma na uwadze, co Boże, ale to co ludzkie. 
Jezus staje naprzeciw doskonałego wroga. Ale nie jest to oni Piotr, ani Sanhedryn czy Poncjusz Piłat, czy nawet sam Rzym. Tym potężnym wrogiem nie jest nawet sam szatan. Potężnym wrogiem Jezusa jest naszym dążeniu do stanowisk, zaszczytów, rang. 
Aby kiedyś uczniowie, a my dzisiaj Jezus mówi, że mamy brać krzyż swój i Jego naśladować. 
Że mamy zejść z wysokich gór gdzie tam mozolnie się wdrapaliśmy, gdzie jest nam dobrze, gdzie chcielibyśmy zostać. 
Ale dlaczego mamy nosić krzyż?
- Aby przypominać nam, że nie jesteśmy centrum wszechświata. 
- Abyśmy pamiętali i dostrzegli, że są inni, którzy cierpią. 
- Aby przypominał nam, że mamy udział w drodze krzyżowej Jezusa: mamy ból, cierpienie, ale też możemy mieć pewność, jeśli idziemy z Jezusem, na radosny poranek zmartwychwstania.

Brak komentarzy: