Mogę krzywić się na tego syna, mogę źle o nim pomyśleć. Że jest wyrodnym synem, niegodnym itd. Oszukuje swego ojca, nie chce wykonać jego woli. Mamy rację. Jego postępowanie nie jest dobre!
Ile razy my dajemy słowo, że coś zrobimy? Że jakieś zadanie wykonamy solidnie, porządnie? Ile razy dajemy słowo innym, zaświadczamy o jakimś przedmiocie, o sprzedawanym towarze, że jest w porządku, nie ma żadnych ukrytych wad. Ile warte jest nasze słowo?
Moje słowo! Czy jestem wierny w swoich przekonaniach? Najpierw moje słowo dawane najbliższym, rodzinie. Czy jestem wierny słowu, które wypowiadam wobec współmałżonka (-nki)? Jak spełniał zobowiązanie, które kiedyś zostało wypowiedziane podczas przysięgi małżeńskiej? Czy jestem stały i wierny w słowach wypowiadanych do innych?
A moje słowo odnośnie słowa Bożego? Gdy je usłysze w świątyni - mówię - chwała Tobie Chryste! Czy rzeczywiście biorę to Słowo do swego życia i oddaję mu chwałę. Czy może potrafię się nim zachwycić, zafascynować, rozrzewnić nad nim, mówiąc - Idę Panie pełnić Twoją wolę - a tak naprawdę idę pełnić to co dla mnie wygodne, miłe i akurat mi potrzebne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz