Homilie i Kazania niedzielne...

... to by było zbyt proste!!!
Więc trochę myśli - czasami niepozbieranych, niepoukładanych - dotyczących Liturgii Słowa najbliższej niedzieli. Umieszczając tutaj gotowe kazania, uznałbym innych za nieumiejących pisać i tworzyć.
Szanując i podziwiając wszystkich - zachęcam do zapoznania się z moimi przemyśleniami, bądź tekstami, które dla mnie były lub są inspiracją...
Google

poniedziałek, 30 czerwca 2008

Zakryte i objawione

Nie lubimy, gdy ktoś przed nami coś ukrywa. Nie lubimy, gdy ktoś rozmawia szeptem w towarzystwie. Lubimy dociekać, poznawać. Chcemy znać reguły, zasady całego wszechświata i najmniejszej jej częsteczki.

Bóg objawił " te rzeczy" prostaczkom, można powiedzieć - wszystkim ludziom. Bo jeśli prostaczek może je zrozumieć, to tym bardziej osoba wykształcona. "Te rzeczy" - wyjaśniają nam poprzedzające wersety - Jezus nie pochwala tych, którzy widzą znaki, cuda, a nie zmieniają się, nie pokutują - nie zmieniają swoich zwyczajów, postępowania. "Te rzeczy" - to obecność Jezusa, to przyjście wraz z Nim Jego Królestwa.

Czy jestem prostaczkiem, czy uważam się za uczonego - jestem wezwany do poznawania Jezusa, Jego Królestwa. Mam to czynić dzięki łasce Bożej, bo to On nas wspomaga, abyśmy wnikali i wszystko dobrze zrozumieli.

Możemy uczynić pewną parafrazę: Rób, co w twojej mocy, abyś dzięki swoim siłom poznał Boga i Jego Królestwo, i proś usilnie Boga, aby to poznanie było możliwe dzięki Jego łasce.

czwartek, 26 czerwca 2008

Rok św. Pawła 28 czerwca 2008/2009

Szaweł z Tarsu, zagorzały prześladowca chrześcijan i niestrudzony głosiciel Dobrej Nowiny. Prawowierny faryzeusz, bardzo dokładny w przestrzeganiu przykazań, przepisów i zasad starotestamentalnych. Często ten okres życia św. Pawła przekreśla się, niektórzy chcieliby go wykreślić z kart Pisma Świętego. Ale trzeba zwrócić uwagę na jeden aspekt.
Szaweł był gorliwy, był wierny Bogu, dla niego chrześcijanie byli bluźniercami, byli nową kolejną sektą. To wszystko kłóciło się z Bogiem, które poznał w Jerozolimie u rabina Gamaliela. Siał postrach wśród chrześcijan.
Od spotkania z Chrystusem na drodze do Damaszku - zmienia się. Poznawszy Jezusa zaczyna Jemu służyć, zaczyna z taką samą gorliwością głosić Jego naukę. Z prześladowcy chrześcijan stał się wśród nich gorliwym apostołem Chrystusa.
Niestrudzony misjonarz. Tropiony i prześladowany przez przeciwników do końca swego życia. Ortodoksyjni Żydzi traktowali go jako odstępcę, a uczniowie Jezusa wątpili na początku w szczerość intencji i w nawrócenie, później zaś ufali mu i kochali go.
Doświadczał ustawicznej walki - także z sobą samym - ale pozostał bez reszty oddany Bogu. Miał wielkie serce, umysł i szlachetność duszy.

Jest dla nas przykładem jak mamy bezgranicznie oddać się temu w co wierzymy. Oddać się Bogu. Poświęcić wszystko i dać Jemu wszystkie swoje siły i zdolności. Aby być jak najlepszym narzędziem w Jego rękach.

środa, 25 czerwca 2008

Święci Apostołowie

Czy z ich historii życia należałoby wykreślić, delikatnie powiedziawszy, ciemniejsze karty?
św. Piotr - porywczy rybak jeden z pierwszych powołanych, dla którego Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, ale także ten, który trzykrotnie się zapiera mistrza, ucieka spod krzyża. Dlaczego ewangelia nie ukrywa tych faktów. Czy nie lepiej by było, gdyby Kościół był kierowany przez człowieka bez skazy? Pierwszy Papież, ten, który dostał klucze - okazał się człowiekiem słabym, grzesznym, bojaźliwym - "Nie znam tego człowieka!"
św. Paweł - zagorzały faryzeusz, który prześladował młody Kościół, prześladował samego Jezusa - "Dlaczego Mnie prześladujesz?" Nawrócony w drodze do Damaszku, gdzie jechał więzić i zabijać wyznawców Chrystusa! Czy nie lepiej byłoby tą historię zamienić na jakąś świętszą? Oto młody Szaweł poznaje chrześcijan - następuje szybkie nawrócenie i idzie głosić Chrystusa po krańce ówczesnego świata. Piękniejsze, ładniejsze, po co ta krew, prześladowanie.
Te ciemne karty (o przypadku św. Pawła w najbliższym czasie - jego karta nie jest taka ciemna) są potrzebne nam, tu i teraz! Oni byli zwykłymi ludźmi takimi jak my. Odczuwali radość, wesele, ale także lęk, bojaźń. Ale umieli to pokonać. Umieli pokonać swoje słabości. Tam gdzie jest grzech, tak jeszcze więcej Bożej łaski - czyli tam jeszcze bardziej wkracza Jezus. Aby pomóc, aby podnieść. Wszystko można wtedy zmienić, poprawić. Można czynić to, co wcześniej wydawało się niemożliwe!
Gdyby nie było tych ciemnych stron na kartach Pisma św., moglibyśmy pomyśleć, że my jesteśmy za słabi, za grzeszni, aby iść za Chrystusem. Ale mając takie przykłady życia widzimy, że także my możemy dokonać zmiany naszego życia!

wtorek, 24 czerwca 2008

Za kogo ludzie Mnie uważają? I za kogo wy Mnie uważacie?

To pytanie często powraca w ewangelii. Co więcej powinniśmy sami je sobie często stawiać!
KIM JEST DLA MNIE JEZUS?
Od naszej szczerej odpowiedzi, dużo zależy.
Chrystus jest jednym z pierwszych ankieterów - pyta, co ludzie o Nim sądzą? Apostołowie mówią, co słyszeli. My także dzisiaj możemy posłuchać a potem powiedzieć. Według jednych to bajka, wymysł księży, inni powiedzą wspaniały nauczyciel, ktoś dopowie - rewolucjonista, który przelał tylko jedną krew - swoją.
Jezus sięga dalej: A wy za kogo Mnie uważacie? On chce wiedzieć co ja, co ty, co każdy z nas o Nim myśli. KIM JEST DLA KAŻDEGO Z NAS?
Chodzimy do kościoła, uczestniczymy w nabożeństwach, spowiadamy się, przystępujemy do Komunii. Śpiewamy pieśni, co raz kupimy czasopisma katolickie - to jest odpowiedź na to pytanie. Ale nie jest ona pełna! Nasza odpowiedź na to pytanie - to całe nasze życie. Zachowanie w domu rodzinnym, postępowanie w zakładzie pracy, bycie z innymi. Ta nasza odpowiedź ma mieć ogromny wpływ na nasze myślenie, na nasze czyny i słowa.
Odpowiadać na to pytanie możemy każdego dnia. Odpowiedź życiem zależy tylko od nas.

sobota, 21 czerwca 2008

Do każdego, kto przyzna się do Mnie przed ludźmi...

Przyznanie się do Chrystusa, przyznanie, że jestem chrześcijaninem, uczniem Chrystusa. Cóż trudnego! Modlitwa, udział we mszy świętej, procesji na Boże Ciało, święconka na Wielkanoc, opłatek na Boże Narodzenie. To wydaje się proste, no cóż w taki sposób to każdy z nami się przyznaje.
Rozpoczęcie podróży czy to swoim samochodem, czy autobusem, pociągiem, samolotem - uczynienie znaku krzyża. To już nie jest takie łatwe - co powiedzą, jak pomyślą.
Bycie w restauracji - znak krzyża, czy krótka modlitwa przed posiłkiem. To już jest wielkie wyrzeczenie i trudność z naszej strony.
Przejście, przejazd obok kapliczki, krzyża czy minięcie kościoła - znak krzyża.
Ktoś powie, to tylko zewnętrzne znaki. Inny doda, Boga trzeba chwalić sercem, duszą itd. "Wejdź do swej izdebki i módl się w ukryciu." - A św. Jakub doda: "Wiara bez uczynków martwa jest i równa jest niewierze".
A jak reagujemy gdy ktoś mówi o Kościele? Czy mamy świadomość, że Kościół to my, że każdy z nas tworzy Kościół i jest za Niego odpowiedzialny? Co mówię o Kościele swoim życiem, słowem, przykładem. Co mówię swoim najbliższym, swojej rodzinie, jaki daję przykład! Czy staram się przyznawać do Boga, wiary?

piątek, 20 czerwca 2008

Uczyń mnie, o Panie, świadkiem Twojej Ewangelii!

Udziel mi odwagi, abym nie zaprzeczał, że znam Ciebie, kiedy przyjaciele, śmiejąc się, będą mówili o Tobie jako o micie, a o Twoich naśladowcach jako o ludziach wyobcowanych.
Udziel mi siły, abym nie przeląkł się, kiedy dostrzegę, że żyć zgodnie z Twoim nauczaniem może oznaczać być przegranym, a także, kiedy z tego powodu zamknie się przede mną wiele dróg w życiu społecznym.
Udziel mi radości bycia z Tobą, gdy zostanę opuszczony przez przyjaciół, którzy modlitwę i Eucharystię uważają za stratę czasu.
Udziel mi łaski niezależności od każdej ludzkiej opinii, abym nie wstydził się Ewangelii, kiedy wierność jej zakłada jednocześnie bycie innym, oznacza bycie odmiennym w tym wielkim tłumie, który tworzy opinię i zwyczaje.
Uczyń mnie, o Panie, świadkiem Twojej Ewangelii!
___________________________________
Lectio divina na każdy dzień, Niedziele okresu zwykłego rok A

środa, 18 czerwca 2008

Jesteście ważniejsi niż wiele wróbli...

Jeśli na serio podejmę trud kroczenia za Jezusem, muszę się liczyć, że będzie to dużo kosztować, wiele, może nawet i życie.
Ale Jezus nas zapewnia, że jesteśmy dla niego bardzo ważni, Jego troska o nas, o nasze dobro jest ogromna.
Może wydaje się nam, że skoro na świecie jest tyle ludzi, to jak Bóg nas zauważa. Czy jesteśmy w tłumie miliardów ludzi, czy bylibyśmy na świecie całkiem sami, albo ty, albo ja, miłość Boga względem nas nie zmieniłaby się, bo już teraz jest maksymalna.
Bóg mnie widzi, zauważa, troszczy się tak jakbym był sam na świecie. Policzył nawet włosy na mojej głowie.

Czy potrafię mu zaufać? Czy potrafię zaufać właśnie Bogu? Chyba łatwiej nam zaufać dentyście, lekarzowi, murarzowi, architektowi... Wsiadamy do autobusu, kolei, samolotu ufając kierowcom, pilotom. Tylko gdy potrzeba zaufać Bogu, powierzyć sie w Jego ręce, trudno, czasem bardzo trudno, szczególnie wtedy gdy pod wiatr, pod górkę.

Jesteśmy tylko ludźmi, słabymi ludźmi, nieufnymi ludźmi. Ale możemy i powinniśmy się przemieniać, nie swoją mocą, nie swoim wysiłkiem, ale łaską i pomocą Tego, dla którego jesteśmy najważniejsi.

____________________________
Zajączek zaczał pisać prace magisterską. Temat pracy: Głupota wilka - nie spodobał się wilkowi! Więc zajączka za drzewo i zamierza sie do bicia. Słuchać jedno uderzenie i wilk ze skowytem wylatuje zza drzewa i ucieka w popłochu. Wychodzi niedźwiedź i mówi: Nie ważne kto pisze prace, ale ważne kto jest promotorem.

Każdy z nas pisze swoje życie w taki czy inny sposób, ale często zapominamy, że mamy takiego promotora, że nic złego nie może nam się przydarzyć!!

wtorek, 17 czerwca 2008

Ten, który ciało i duszę może zatracić w piekle.

Mam odczuwać Boży lęk. Co to znaczy? Mam bać się Boga? Mam się go lękać? Czy może mam się bać kary za moje złe czyny?
Dziecko, które napsociło podbiega do matki, gdy widzi łzy. Chce ją przeprosić, pocieszyć. Mówi, że już będzie grzeczne, posłuszne. Nie chce ponownie skrzywdzić. Nie chce być powodem łez. Nie chce odrzucić miłości swojej matki. Będzie robić wszystko, aby zawsze na twarzy matki był uśmiech.
Dar bojaźni Bożej. Boję się obrazić Boga, boję się odrzucić Jego miłość, Jego łaskę. Nie dlatego, że może mnie za to spotkać kara, ale dlatego, że Bóg jest moim najlepszym Ojcem i kocha mnie ponad wszystko. Nie chcę, aby na Jego twarzy pojawił się smutek.

Mam lękać się tego, który może mnie zatracić w piekle. Który może odebrać mi życie. Choż może mi się zdawać, że to będzie pełnia życia... Tylko gdzie tej pełni pragnę i oczekuję?

poniedziałek, 16 czerwca 2008

Nie bójcie się ludzi...

lub "Co ludzie powiedzą?" Do jakiej grupy mnie zakwalifikują. Czy zostanę określony jako postępowiec, czy może jako katol, jako moher? Zwracamy uwagę na słowa innych. Często nasze życie religijne tworzymy w taki sposób aby nikomu nie podpaść, aby nie dostać żadnej łatki. Staramy się zachować dobre kontakty ze wszystkimi, chcemy aby nas wszyscy akceptowali.
A przecież nasze postępowanie musi być klarowne, jasne. Nasze czyny winny iść za naszą wiarą. Przyznanie się do Boga to konkretne czyny, które wypływają z wiary. Nie ma innej opcji.

Jezus mówi - nie musisz obawiać się co o tobie powiedzą ludzie, jak ciebie ocenią, co o tobie będą mówić, głosić, pisać. Mówi także ostre słowa - niektórzy zechcą zabić nasze ciała, nasze dobre imię, zechcą nas zniszczyć, ale nie musimy się ich bać.

Musimy odczuwać Boży lęk przed odrzuceniem Boga, przed zatratą naszej duszy, przed utratą drogi prowadzącej do Boga.

__________________
Dzisiaj siódma rocznica święceń, proszę o krótką modlitwę o potrzebne łaski!! Z góry dziękuję!!

piątek, 13 czerwca 2008

Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie...

To zdanie często słyszą kapłani, przy różnych sytuacjach. Powtarzają go ludzie wierzący - gorący, ale też letni, no i oczywiście najbardziej ci zimni. No cóż zachowują się jak ci, wspomniani niedawno - co znają datę końca świata, znaczy się ci co tam myśleli, bo jakby znali, to bym tego nie mógł pisać i wogóle.
Jest to zdanie pochodzące z 10 rozdziału ewangelii Mateusza, wersetu ósmego. Najczęściej ludzie, którzy je powtarzają tłumaczą, że księża powinni żyć miłością i powietrzem, a jeszcze najlepiej zaradzić pladze głodu, płacić podatki (bo niby nie płacą) i wogóle wszystko rozdać dla biednych, a np. spać na słomie pod kościołem.
Nie chce wchodzić w zawiłości, ale czasami może jest w tym troche prawdy, że tzw. "stawki" za posługi duszpasterskie są wysokie. Nie można wszystkich brać pod jedną linijkę, ani jednych, ani drugich. Ci, którzy często cytują ten urywek (Mt 10, 8) nie patrzą dalej (Mt 10, 10), który mówi: Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski! Wart jest bowiem robotnik swej strawy. Szkoda, że tego fragmentu nie ma we fragmencie ewangelii niedzielnej. Przypis w Biblii Tysiąclecia mówi: apostoł ma zaufać Bogu i oddać się całkowicie głoszeniu Ewangelii. Wierni są zobowiązani troszczyć się o jego sprawy doczesne.

Czyż coś więcej trzeba dodawać? Do słów Jezusa?

czwartek, 12 czerwca 2008

Natasha St-Pier, Tu trouveras




Dawno temu słyszałem tę piosenkarkę, a pare dni temu odkryłem ją znowu, nawet udało się znaleźć tłumaczenie jednej z ciekawszych piosenek, co więcej znając treść - jest jeszcze fajniejsza :)




Odnajdziesz

Mam swoje wady, jak wszyscy
Czasami brakuje mi słów,
Ale czytając między wierszami
Odnajdziesz w moich piosenkach
Wszystko, czego nie potrafiłam powiedzieć.

Pozory czasem mylą,
A "kocham cię" komplikuje,
Mimo, że wcale tego nie chcemy
Odnajdziesz w moich piosenkach
Wszystko, czego Tobie powiedzieć nie śmiałam

Odnajdziesz
Moje rany i słabości
Do których przyznają się pół-słówkami.

Odnajdziesz
Moje pomyłki i niezręczności
I więcej miłości niż potrzeba,
Tak bardzo się boję, że mnie opuścisz
Wiesz: tego obawiam się bardzo
Odnajdziesz
Mam cię jeszcze tylko przez chwilę
Tylko przez chwilę...
Tylko przez chwilę...

Pokochasz inne
Piękniejsze i silniejsze,
Zostawię dla nich miejsce
Kiedy nie będę już miała nic
Do powiedzenia tobie w moich piosenkach
Z czasem zapomnisz o wszystkim,
O złudzeniach i złych chwilach.
Jeśli nie będę potrafiła cię zatrzymać przy sobie
Wiedz, że w moich piosenkach
Jest wszystko czego tobie powiedzieć nie śmiałam

Odnajdziesz
Moje rany i słabości
Do których przyznaję się pół-słówkami

Odnajdziesz
Moje pomyłki i niezręczności
I więcej miłości niż potrzeba,
Tak bardzo się boję, że mnie opuścisz
Wiesz, że tego obawiam się bardzo
Odnajdziesz
Mam cię jeszcze tylko przez chwilę
Tylko przez chwilę...

Odnajdziesz
Moje rany i słabości
Do których przyznaję się pół-słówkami
Moje pomyłki i niezręczności
I więcej miłości niż potrzeba,
Tak bardzo się boję, że mnie opuścisz
Wiesz: tego obawiam się bardzo
Mam cię jeszcze tylko przez chwilę...

Polecam inne jej piosenki, których możesz posłuchać na: http://www.deezer.com/#music/album/98343

Tłumaczenie za: http://natashastpier.fapr.net/piosenki.phtml?tekst=tu_trouveras

Uzdrawiajcie..., wskrzeszajcie..., oczyszczajcie...

Chcielibyśmy dosłownie potraktować te słowa. I przyjąć, że Kościół hierarchiczny - kiedyś Apostołowie, dzisiaj biskupi i księża - ma być takim zakładem opieki zdrowotnej.
Wszak Jezus czynił takie znaki, działał cuda pośród ludu, co więcej Apostołowie także dokonywali podobnych dzieł, wiec czemu dzisiaj księża nie wypisują recept, nie kładą rąk na zmarłych a ci powstają, czemu nie dokonują oczyszczeń z trącu? Czyżby rzeczywiście człowiek wierzący nie musi chorować, nie musi być narażony na ataki złego ducha, a prawa przyrody miały być mu posłuszne? Wygląda na pierwszy rzut oka, ze rzeczywiście to maja znaczyć słowa: "te znaki towarzyszyć im będą". Tak też często brzmią słowa naucza rozmaitych domorosłych nauczycieli: nie musisz chorować, złego ducha zawsze możesz związać, prawa przyrody będą ci posłuszne, a nawet - możesz brać do ręki grzechotniki ...


Nigdy nie możemy interpretować tesktu Pisma Świętego na wyrywki, wyciągając jedno czy dwa zdania z jakiegoś kontekstu. Czy rozważać jedno zdanie oderwane całkowicie od sensu i całej teologii Biblii. (niektórzy to robią, ale jak można wierzyć komuś, kto już kilka razy przepowiadał koniec świata - taka mała złośliwość).


Spójrzmy więc na ten fragment Ewangelii, ten fragment Dobrej Nowiny.

Jezus dostrzega ludzi pogubionych, którzy nie mają pasterza, który mógłby je poprowadzić, im przewodzić (w tamtej kulturze pasterz szedł na początku, a dopiero za nim podążały owce). Wysyła swoich uczniów, aby szli i szukali tych co poginęli. Aby głosili, że bliskie jest Królestwo Boże, czyli zbliża się czas panowania Jezusa. Jezus pragnie aby wszyscy zwrócili się do Niego.

Aby zostawili to wszystko co powoduje ich chorobę, co prowadzi do śmierci, co tworzy na nich trąd. Pragnie, aby ludzie odwrócili się od grzechu!


No tak, wszystko ładnie pięknie, ale apostołowie kiedyś czynili znaki! Sam Jezus powiedział: "Ten, kto we mnie wierzy będzie także dokonywał tych samych dzieł, owszem większe uczyni, bo ja idę do Ojca." (J 14, 12)

Wiara, potrzebna jest wiara!! Chrystus kiedy dokonywał cudów, zawsze zwracał się do swego Ojca, czynił znaki Jego mocą. Ale gdy u człowieka nie było wiary, nie mógł nic uczynić - tak było gdy przyszedł do Nazaretu, do tych wśród których wzrastał (Mk 6, 4-5). Co więcej, gdy człowiek ma wystarczającą wiarę - to nawet bez woli Jezusa stawał się cud - gdy kobieta cierpiąca na krwotok dotknęła się Jego płaszcza (Mk 5, 28-30).


Cuda, które spotykamy w Nowym Testamencie nie są jakimiś dziwnościami, cudownościami, są znakami, które objawiają (ukazują) niewidoczną rzeczywistość (istotę Boga, Jego pragnienie, obietnicę itp.) Jezus nie przyszedł po to, aby zastąpić lekarzy, rolników itd., ale, aby ukazać tajemnicę obecności Boga. Jezus w Kanie Galilejskiej "Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.” J2,11
Znaki wypełniane przez Jezusa świadczą o tym, że został posłany przez Ojca. Zachęcają do wiary w Niego i umacniają tę wiarę.


Pan Bóg nie jest maszynką do spełniania naszych życzeń, pragnień. On jest naszym najlepszym Ojcem, Ojcem z naszych marzeń, naszych snów. On wie, co jest dla nas najlepsze, co jest najlepsze dla naszego zbawienia, dla naszego życia. Może właśnie choroba, może cierpienie, może nawet śmierć będzie tym cudem w naszym życiu?

środa, 11 czerwca 2008

Poranne spotkanie...

Z ks. prof. Franciszkiem Drączkowskim i jego słowa:
"Uprawiamy kerygmat na przydomowych działeczkach, podczas gdy szatan uprawia wielkie pola przy pomocy najnowocześniejszych maszyn."

Jest coraz lepiej, ale ciągle brak dobrych katolickich stron internetowych (dobrze wykonanych, aby przyciągały), dobrych programów telewizyjnych i radiowych. Wiele pracy przed nami...

wtorek, 10 czerwca 2008

Zadanie Apostołów

Idźcie do tych którzy poginęli...
To zadanie nasze wspólne, szukać tych, którzy się zagubili. Szukać tych, którzy z różnych powodów są daleko od Boga. (Co ciekawe - Jezus nie każe robić wywiadu: Czy ktoś sam zadecywał - Odchodzę, czy może nie była to jego wina!!) Mamy podążać za tymi, którzy są daleko...
Bliskie już jest Królestwo Niebieskie...
A to nic innego jak blisko jest Chrystus. On jest tuż, tuż, a z Nim łaska, moc potrzebna do powrotu. On jest Pasterzem, który chce wziąć nas na ramiona i wprowadzić spowrotem do swojej owczarni. On także nie pyta, nie grzmi, On chce nas mieć u siebie.

A co z uzdrowieniami, co ze wskrzeszaniem zmarłych, oczyszczaniem trędowatych?

poniedziałek, 9 czerwca 2008

Jezus litował się...

Tylko my możemy przejść obok osoby potrzebującej i nie zareagować. Tylko my ludzie widząc wyciągniętą rękę proszącą o pomoc, odwracamy wzrok. Tylko my udajemy, że wszystko jest w porządku, tylko nas interesuje czubek własnego nosa. Tylko my potrafimy zatroszczyć się o siebie.
Ale nie Bóg!! U Boga to niemożliwe!! On zatroszczy się o każde swoje dziecko potrzebujące pomocy. On sam będzie starał się leczyć z choroby, uzdrawiać, pomagać, wspierać. On sam wyznaczył Apostołów - aby troszczyli się o Jego dzieci.
On sam zlecił im misję, ale o tym jutro...

_____________________________________
przepraszam za niedawny brak aktywności na blogu, niestety było w częście niezależne ode mnie, mam nadzieję, że nastąpi poprawa...

czwartek, 5 czerwca 2008

Jezus ujrzał... (2)

Jezus dostrzegł, a my, a ja, a ty?
Jak traktujemy drugiego człowieka? Tego, którego wszyscy przekreślili, tego, którego inni opuścili. Jak odnoszę się do człowieka, który mnie skrzywdził, który mnie ograbił nie z pieniędzy, ale z dobrego imienia, z szacunku?
Czy potrafię zachować się jak Jezus? Zauważyć go w tłumie, dostrzec go. Lepiej i łatwiej odwrócić głowę, udawać, że się nie widzi. Często odpłacamy tym, czego sami doświadczyliśmy. Ktoś nam skrzywdził - należy mu się to samo.
Trudniej jest podejść i spojrzeć temu człowiekowi w oczy. Trudniej przybliżyć się tak, aby ten człowiek zaprzestał swego złego działania. Otoczyć go miłością, serdecznością, taką jaką obdarza nas Bóg przez Jezusa. Jeśli mamy być Jego uczniami, jeśli chcemy być w Jego szkole, musimy Go naśladować. Naśladować miłość jaką On ma względem każdego z nas, jaką pragnie nas obdarzać, a przez nas innych ludzi.

środa, 4 czerwca 2008

Jezus ujrzał...

Jezus dostrzegł w celniku człowieka, dostrzegł tego, którego inni mieli za kolaboranta. Który bogacił się na ich krzywdzie, ich biedzie. Jezus dostrzega w Mateuszu człowieka, tego dla którego przyszedł na ten świat, tego, który potrzebuje Jego pomocy, Jego łaski. I co najważniejsze Jezus go dostrzegł, zobaczył, wyłowił go, nie odwrócił głowy, a to znaczy, że ten pogardzany celnik był dla Niego ważny.
Co takiego wyczytał z twarzy Jezusa Mateusz, że na Jego słowa wstał, zostawił wszystko i poszedł za Nim. Może to był pierwszy raz, kiedy nikt go nie skrzyczał, nikt nie uderzył, nikt nic nie rzucił w jego kierunku, ale powiedział proste słowa. Słowa pełne miłości, które zmieniły Mateusza.
Jezus patrzył i patrzy tak na nas ciągle, każdego z nas dostrzega w tłumie, każdy z nas jest dla Niego ważny.
Tylko jedna sprawa, gdzie jest nasz wzrok? Czy może jesteśmy zaobsorbowani naszymi sprawami? Mateusz celnik może był wpatrzony w stół, gdzie leżały monety. Może liczył dzienny zysk, może myślał o swoich przyszłych bogactwach. Ale w końcu podniósł wzrok, niejako ponad to wszystko, i spojrzał w oczy Jezusa.
Jezus ciągle patrzy na nas. Patrzy podczas każdej Eucharystii, chce się spotkać z nami. Ciągle nas zachęca - Pójdź za mną! Czy potrafimy zostawić wszystko inne, to co dla nas jest wszystkim, aby pójść za Nim. aby pójść za Jego słowem, której kieruje do nas podczas każdej Mszy.
Czy potrafię się wznieść ponad to co mnie otacza, czy umiem się z tego wyrwać? Aby móc spotkać i rozpoznać Jezusa.

wtorek, 3 czerwca 2008

Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci którzy się źle mają.

Przecież ja jestem zdrowy, nic mi nie dolega. Wszystko robię prawidłowo, niczego nie opuszczam, niczego nie zaniedbuje. Jestem wprost wzorem cnót wszelakich. Jeśli tak mówisz, jeśli nie uznasz siebie za chorego, możesz nie spotkać się z Chrystusem. Jeśli stwierdze, że niczego nie potrzebuje, że już wszystko mam, nie spotkam się Chrystusem.

Każdy z nas jest grzesznikiem, każdy z nas potrzebuje lekarza. Lekarza, który uleczy czyli zakończy nasze choroby, bolączki, słabości, trudności.

Jezus przyszedł do tych co się źle mają.

Przechodzi ciągle obok nas. Czeka na nas w każdej Eucharystii, czeka przy kratkach konfesjonału. Może często patrzy na nas z miłością jak popatrzył na celnika Mateusza, ale o spojrzeniach już jutro...